Na moście
sen zamyka zmęczone oczy
wtulam głowę w ciepło poduszki
czuję opiekuńcze ramiona
kołyszące do snu w ciszy
dostrzegam przesuwające się obrazy
zamazane twarze nieznajomych
zdarzenia i miejsca błysk flesza
wtem wszystko znika – ciemność
tylko chwilowo coś otwiera moje oczy
abym patrzył
długi most w oddali pusto
z nikąd dobiega głos bardzo wyraźny
biegnij - ale dokąd - chwila refleksji
słyszę własny oddech
cóż z tego ze biegnę
skoro most jakby się oddalał
choć pot zalewa oczy biegnę
blask oczu wskazuje w ciemności
szept duszy wzmacnia nadzieję
świadomość dodaje sił
wiara skrzydeł biegnę coraz szybciej
dostrzegam koniec stalowej konstrukcji
przyśpieszone uderzenia serca i zmęczenie
na drugim brzegu twoja postać
pośród kwitnących kwiatów w zieleni
nie odczuwam zmęczenia
słyszę tylko radosny śmiech
jestem
czuję namiętne pocałunki
o smaku dojrzałych malin
ściskam delikatnie twoje dłonie
patrzę w blask ukochanych oczu
oddalone serca połączone
nakarmiona tęsknotą
nagle panującą ciszę rozkoszy
ponownie przerywa głos
rozpacz - wszystko zniknęło
dlaczego - to tylko sen
na policzkach łzy
01.06 – 02.06.2003
kazap57
|