Odpływy
Kiedy one umierają o świcie
po raz setny lub tysięczny
pajęczyną popiołów
świat przygasa
i ćmi
Dla nich mam te samotne dwie
w zasmuceniu oczotkliwym
ciche a w cichości swej
tak bezradne
łzy
A one odpływając z nocą
wirują znów bezpańsko
w półcieniach skroni
odmieniane stale
myślami
senne marzenia moje
Gaia
|