L o d o w i e c




po raz kolejny stałem się alpinistą
kiedyś przed laty
zdobywałem nieosiągalny szczyt
z wielkim trudem i mozołem
na pograniczu utraty tchu
próba i walka sił nad słabościami
to było straszne kiedy siedząc
na szczycie nawet nie odczułem radości
pokonując samego siebie

teraz staję ponownie
do takiej kolejnej próby
tam wtedy czyhały na mnie
spadające kamienie
teraz moim wrogiem
jest zimno i chłód
to olbrzymi lodowy masyw
czy podołam czy dam radę
nie wiem strach zagląda w oczy
wątpliwości wiercą wnętrze
ale i chęć podjęcia ryzyka

podchodzę bliżej mrozi kończyny
przesiąknięty chłodem niezdobyty
olbrzymi dotyka błękitu
wokoło pustka otaczającej bieli
jego groźne oblicze
waham się wspominając
poprzednią wyprawę co uczynić


nagle ostry przeraźliwy krzyk
rozdziera złowrogą ciszę
wiem nie byłem sam
jemu się nie udało przykre
dla innych płacz i utrata

może wycofać się nie podejmować próby
wiem co mnie czeka tam dokąd podążam
szczeliny i wspinaczka w chłodzie
żadnej pomocnej dłoni próba sił
tylko ja z wiarą przetrwania

są wątpliwości mówię nie
jeśli nawet oddam własne życie
idę tak idę
może to moja ostatnia próba
czy chcę się wycofać w pół drogi
absurd nie zrobię tego
rozmowa z sobą wzmacnia

powoli krok po kroku
podchodzę do białego masywu góry
wbijam haki zapinam liny
rozpoczynam wspinaczkę
zimno przeszywa moje ciało
kolejny krok i wbite raki
zaprzeczam własnym słabościom
pomimo mrozu pot spływa po czole
czuję mocniejsze bicie serca
musze zapomnieć o strachu i przerażeniu
pokonuję kolejną lodową rozpadlinę

wspinam się coraz wyżej
tracę siły sztywnieją kończyny
a on dumny straszy swoim chłodem
nie poddam się choć zamarzam
otaczająca bieli ja widzę ciemność



zamarznięte powieki opadają
to już koniec tylko sen
na lodowej górze pośród bieli
ciemna plama w skurczonej pozie

a on srogim spojrzeniem
pożera kolejną ofiarę
oddycha mroźnym wiatrem
kawałki lodu spadają z hukiem
tworząc białe tumany kurzu
ciemna plama znika w lawinie

on zwyciężył po raz kolejny
u jego podnóża szczytu leży
ciemna plama człowieka
bez życia
wokoło tylko bieli
i zmarzlina zapomnienia





22.11.2002.




kazap57

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2012-11-24 22:04
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < kazap57 > < wiersze >
kazap57 | 2012-11-24 22:29 |
dzięki Romku
roman | 2012-11-24 22:23 |
Koleżanki :) wszystko już napisały mi zostaje tylko 5*, pozdrawiam
kazap57 | 2012-11-24 22:21 |
bardzo sie ciesze ze przekaz w Lodowcu jest tak wyrazisty
szybcia | 2012-11-24 22:14 |
odebrałam podobnie...czasami tak długo gonimy marzenia i podążamy w jakimś kierunku,że zapominamy co jest celem i czego tak na prawdę pragniemy...a potem -zwątpienie:) dobry wiersz:)*
Irmmelin | 2012-11-24 22:14 |
W takim układzie jestem z siebie dumna;)
kazap57 | 2012-11-24 22:13 |
tak właśnie tak
Irmmelin | 2012-11-24 22:08 |
Nie wiem czy o to chodziło, ale ja to odbieram jak cykl życia. Gonienie za marzeniami, zwątpienie (dorosłość) i smierć. Przynajmniej ja to tak odebrałam
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się