dziadek Mróz
dziadek Mróz
zaleciało tawotem na dworze przed chałpą wiejską,
zatrzeszczało na dworze i zadżistało wąwoliną,
wszystko richtik porozkładane na taile bez liku,
Umazany ze szmyry po gębie łoboczył do królików.
Chycił za łorganki, nalone mo do szklanki.
Już idzie muzyka po kątach się belonto.
W pamięci pozostanie mej długo po primo pronto.
Nie zapomnę nie jednej z Nim fajnej hasanki.
Nie wymienia wiela razy mnie dźwigoł, patrzył, chronił.
Nie zapomna wiela mi doł, w życiu zło gonił.
Teroz Nasza kolej, byłby dumny, patrzy.
Wiem że mnie wspiero, a kiedyś łoboczy.
stratocaster
|