Północ
Wlewam przez oczy do swojego umysłu
krew rozmytą na ścieżkach losu.
Kocham się z cierpieniem
i wyzbywam zbędnego patosu.
Stworzenie bez oblicza
zasłania mi oczy.
Kłamstwo szyte grubymi nićmi
dumnie za mną kroczy.
Noc już świtu nie dożyje,
zostanie po niej tylko pył...
Piekielny krzyk rozrywa ciszę.
Poszłam z dymem...
Unoszę się do księżyca,
pertraktować z tym słońca i nieba synem.
antraxxx
|