List do Zwycięstwa - Świąteczny Czas


List do Zwycięstwa
~K.B.


Wesołych Świąt! Victorio,

Idą święta, czas przemiły,
Każdy pomocny, żaden nie chciwy,
I w te święta podarek dostałem,
To było dokładnie co tylko chciałem,

Może od początku, bo to nie wypada,
O ludziach mówić jak rzeczy nie nada,
Nawet nie pisałem do Mikołaja Świętego,
Listu, co bym chciał wielkiego,

Cóż tu omawiać, chociażby że jest wiele,
Ale ten uśmiech, przypomina morele,
Nektarynki, w słońcu skąpane,
Które podziwiać było nam dane,

Prezentem jest Zwycięstwo, gloria w chwale swojej,
I proszę, przyjmij to do świadomości twojej,
Że imienia posługiwać się będę synonimem,
Byś ostała się tu przy mnie, chociażby że chwilę,

Ja siedzę i patrzę, na majestat twój,
Wyraz twarzy, wzrok wpijający,
Ciemne źrenice, takie wciągające,
Przypominające tylko Cel jedyny mój,

I znowu to zrobiłem, tylko to siedzi w mojej głowie,
Nie że się gapię, tylko wzrok kieruję ku tobie,
A gdy linie naszych oczu zetkną się źrenic,
Odwracamy wzrok, by uciec przerażeni,

Nam tak nie wolno, człowiekowi nie przystoi,
Bądźmy szaleni! Bądźmy gotowi!
Na ten moment co głęboko się kryje,
Ten, który sprawia, że żyję,

Tak trudno to wyjaśnić, tak trudno to powiedzieć,
Że tak naprawdę, to chiałbym tylko wiedzieć,
Czy jestem tam gdzieś, tam może zaszyty,
Zalążek czegokolwiek, w cieniu ukryty,

Boję się wyjść z niego, na Światło które czeka,
Tylko nie wiem na co, na mnie czy człowieka?
W tej ciemności tak sobie ubzdurałem,
Że światło zabija, nie przeżyję wcale,

Ale, ale! Zrobiłem pierwszy krok!
Bardzo nie pewny, wstydliwy skok,
Udało się, wbrew pozorom innych,
I ku zdziwieniu osób, także przedziwnych,

Pomogłaś gdy byłem w potrzebie, mogłaś nie zuważyć,
Ale to było coś, o czym tylko mogłem marzyć,
Śniąc po nocach, licząc wszystkie dni,
Kiedy nadejdzie, ten upragniony jedyny,

Czy nadszedł? Sam nie mam pojęcia,
Ale za to doznałem szczęścia,
I tego szczęścia przez czas cały doznaję,
Gdy widzę Ciebie, radosny się staję,

Od wewnątrz jesteś piękna, klarowna, elokwentna,
Od zewnątrz zaś szczera, idealna, kobieca,
Wielkie twe atuty, niczym grosie znane,
Czy w miejscu, czy biegnąc, przez Ciebie stwarzane,

Długie włosy, czasem gumką spięte,
Niekoniecznie wtedy, lepiej rozpleść pętlę,
I zostawić, te długie łodygi różane,
Nie że kłujące, tylko pociemniane,

Oraz tą jasność u ich spodu tyłu widzę,
Przechodząca w brąz, złoto, kłosie oraz pigwę,
Czesane codziennie, rozpuszczone ślicznie,
Splecione w warkocze? Może kiedy indziej,

Zaś stylem nie jedną dziewczynę powalasz,
Bez urazy dla reszty, ale nie ze mnie kawalarz,
Dobierasz kolory jak najlepiej możesz tylko,
Tutaj czerwień, tam brąz, zieleń i indygo,

Twój ubiór mówi sam za siebie,
Najpiękniejszy jaki kiedykolwiek widziałem,
No przecież nie powiem tego,
Że przyciągasz też i ciałem,

Liczyć mogę tylko, albo choć conajmniej,
Że to co już pozapominałem dawniej,
Już nie wróci, tylko przyjdzie w nowej cerze,
W sukni jakiej tylko, zażyczy w swojej wierze,

Usmiech promieniuje, rozświeca nieznane,
Tam gdzie panuje ciemność i nieokiełznane,
Siedzę sobie ja, ukryty posród zwierzyn,
Tyś mnie odnalazła, z pęczkiem słodkich jeżyn,

Podarować Ci je chciałem, lecz sam zapomniałem,
Lecz nie zmartwiaj się, jeżyn mam nad miarę,
Sam je sadziłem, podlewałem i grabiłem,
Ale że je robię, nikomu nie mówiłem,

Cóż że mam począć, gdy widzę Ciebie,
Twój śmiech sprawia że jestem w siódmym niebie,
Codziennie tylko czekam i siedzę,
I nie na żadną lekcję, jedynie na Ciebie...


kapits

Średnia ocena: 10
Kategoria: Miłosne Data dodania 2012-12-22 20:29
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna kapits > < wiersze >
mroczna | 2012-12-23 19:55 |
Bardzo długi . . . piękny :) choć czytanie mi trochę zajęło.
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się