Strach
Strach ma wielkie oczy. Dzisiaj znowu mnie zaskoczył. Sam zapukałem do jego drzwi. Teraz odczuwam z tego powodu wstyd. Po raz kolejny szansa przeszła mi koło nosa. Pozostała tylko wizja marzeń, której nie mogę sprostać. Wschód słońca witam idąc wzdłuż Wisły. Widok oczami wyobraźni, który mi się przyśnił. Stracony dzień rodzi się na nowo. Ja jednak krzyczę na brzegu wołając do Boga o pomoc. Wiem, że nie słyszy skazanych za talent, których obdarował swoją wolą. czy jednak wie, że za ten dar mogę utonąć?! Idę dalej ze strachem pod rękę. Odwaga daleko wymachuje i do nas biegnie. Mam zamiar na ławce poczekać jej przybycie, lecz czy strach każe wstawać i popędza mnie czym szybciej. Czy dogoni mnie odwaga nad brzegiem Wiślanym? Nie. Dopóki strach będzie mnie mamił.
Epik
|