Palarnia życia
Moje anioły, buntownicy
w kątach pokoju
palą papierosy czasu
popioły spod łóżka
wygarniam co rano
i nowe zmarszczki witam
wdzięcznością za życie.
Te bruzdy są jak kołdra
okrywają mi bezsenność
nie jestem sama
w palarni jasności
jak bierny palacz
skulona umieram, oddechami
przy dekadentach aureoli
Innych już nie będzie...
Lidia_Wiktoria
|