Demony
Znów wracają do mnie demony.
Chcą żebym coś złego zrobił.
Szepczą obietnice szczęścia
Pragną bym nie dogonił tęczy.
Boję się, gdy pukają do drzwi.
Gdy mocno walą, uciekam na strych.
Tam mam jedynie swoją przystań.
Nie chcę oglądać mord ich wystaw.
Chowam się pod łóżko, jak dziecko
Anioły za mną chyba nie tęsknią.
Wzywam w modlitwie strażników Boga.
Modlę się, by demonom siły sprostać.
Krzyczę, by odeszły gdzieś daleko.
Swoją obecnością nadal mnie stręczą.
Ile jeszcze będzie to trwało.
One chyba się moim strachem karmią.
Epik
|