Szkarłat
Chciałam uwolnić oczu twoich szkarłat
Blask twoich złotych włosów
Ale dotykam sam od tak nie rani
Więc nie pozwalasz do siebie mówić
A ja mówię, jak bym nie mówiła
Raz szeptem
Raz krzykiem.
Bez przytomnie koło Ciebie stoję
Przy tobie traci się te coś.
Jesteś niemożliwe piękny
A jeszcze bardziej głupszy w swej mądrości
W takim razie jesteś perfekcyjnie brzydki.
Twoja wada staje się zaletą.
Sam nie wiesz jakie piekło znosisz na ludzi.
Co w twojej urodzie zgubieniem zwane jest?
To te oczy szkarłatne
Czystsze od wód niosących przez oceany.
Jesteś jak wir wodny
Wciągasz zwykłym milczeniem.
GoldenBerry
|