Nad Czarnym Stawem pod Rysami

Nad Czarnym Stawem pochylam
kurczone lękiem swe ciało.
Na dół, przed siebie spoglądam:
jak wszystko zostało tam małe.
Wysoko. Chmur bliski stoję.
Daleko. Nikt przecież nie czeka.
Wiatrem rozwiane ramiona
nie modlą się wcale do Boga.
Przedziwna lekkość. Pragnienie.
Bezkresna przestrzeń dokoła.
I jedno ruszenie kamienia,
by jutro oddzielić od wczoraj.
Zachęta? Złudzenie, by wzlecieć?
Popycha coś, bo droga jest łatwa.
Jak oprzeć się, ustać i nie chcieć
na drugą stronę przejść światła.
Dystans mniejszy od słowa.
Odległość nie większa westchnieniu.
Pozostać nad Czarnym Stawem,
czy może podążyć ku Niemu?


Zakopane, 29. czerwiec 2002


Adnotacje

Średnia ocena: 9
Kategoria: Inne Data dodania 2006-01-30 17:59
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Adnotacje > < wiersze >
Ccclaudia | 2018-10-16 00:09 |
Świetny wiersz
sofim | 2006-01-31 21:24 |
piekny wiersz, kocham góry!
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się