widziałem
kobietę w białej czapce z daszkiem
widziałem, widziałem i zamarłem
w jej oczach nie było już nic,
ziejące pustką, czarne dwa węgle
zamarłem, w jej oczach nie było smutku,
cicha, skupiona, cierpiąca a jednak
kroczyła po drodze w którą wierzy,
że wybrał jej bóg, wewnętrzny ból,
przetarty uśmiechem dla mas,
widziałem, i brakło mi łez
jak słaby jest człowiek
dotknięty przez los
jak ulotny czas
dany nam by trwać
widziałem
i widzę
i nie chcę,
bo
brakuje
już
łez
uwierzysz?
maro
|