24

Za dziesięć szósta.
Wstaję wraz ze słońcem
wciąż karmiona ciemnością.

Wpół do ósmej.
Pojazd duszny zabiera
plik trumien do szpitala.

Jedenasta czterdzieści pięć.
Już nie brak mi niczego
a wszystkiego.

Trzynasta pięć.
Stoję i spożywam
ich krew.

Czternasta czterdzieści.
Wracam do pustego,
mokrego mieszkania.

Szesnasta trzydzieści.
Piszę kilka słów na
papierze bez znaczenia.

Siedemnasta.
Słyszę nie umieraj,
umrzesz, umrzemy.

Dziewiętnasta pięćdziesiąt.
Wciąż bez morału.

Dwudziesta druga trzydzieści.
Kot rozmawia z muchą
chyba oszalałam.

Dwudziesta czwarta.
Odwagę zbieram
dźwiękami duszy, tabletkami,
dymem i napojem karmioną.

Wreszcie - zasypiam?


Michi

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2013-03-04 18:50
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Michi > < wiersze >
Malwa89 | 2013-05-23 21:25 |
zakochałam się w twoich wierszach!!
Xii | 2013-05-08 18:25 |
Czasami życie to sen. Czarno-biały, o ziarnistej jakości obrazu, pozbawiony dźwięku i przytłaczający. Czego nam świat i własny mózg nie zafunduje... Mocny, życiowy wiersz.
Michal76 | 2013-03-15 14:21 |
Życiowy.
Pettrus | 2013-03-06 20:44 |
Jedno malutkie potknięcie czasami powoduje upadek , czasem ranę nawet ale można się podnieść.....Bardzo ładnie , emocjonalnie.
danio | 2013-03-05 08:48 |
Świetny wiersz:)
Wierzbina | 2013-03-04 21:21 |
Ładny tekst,pozdrawiam:)
Conte | 2013-03-04 20:38 |
Tak często słońce zachodzi za czarne chmury i nawet tego nie zauważamy...pięknie napisane:)
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się