Naiwnie czekam
naiwnie czekam na lepsze czasy
kryzys niedoboru
słów i gestów
w końcu przeminie
czekam cierpliwie
kolejne tysiące minut
z zewnątrz kamienny
jak żona Lota
zmieniona w słup soli
wewnątrz rozdarty
na wiele kawałków
stłuczonych luster
wróżba
kolejnych siedmiu lat nieszczęść
oczekiwanie pokryte
patyną marzeń
do których biegnę
wciąż drepcząc w miejscu
brak mi jednego:
tych dawnych czasów
na które znowu naiwnie czekam
ściskając w dłoni
dawno wyschnięty
i pokruszony
czterolistny
kawałek koniczyny
Adnotacje
|