Wierzchołek HOPE

Twoje źrenice zwiększają się przez te światło
Moje wargi uchylają się by coś powiedziec
A Twój palec wędruje w moje usta

Zlizuję ten sok z Twego palca
Przerzucam wzrok na maszynę do pisania
Rozkazuje Ci przy niej usiąśc i pisac
A wtedy otulam Ciebie moim oddechem

Ty siedzisz upojony tym powonieniem
Rozpisany w literach na papierze
Rozjaśniony dziwnym pragnieniem
Rozanielony weną, którą Ci zesłałam

Odsuwasz moje palce
Ze swych ud strzepujesz resztki dotyku
Wdychasz zapach papieru
I już mnie nie ma...




Kontaktuję się z obrazem
Na tym obrazie frustracja
W tej frustracji moja twarz
Zasmucona brzemieniem przyciężkim
Zrozpaczona, że odtrącona

Dotykam swojej twarzy
Przesuwam wilgotnymi od potu palcami
Po tej perle, iskrzącej się pod dłońmi

Spływa łza po policzku
Nic nie czuję
Sama będąc
Uciekam w melancholię, roztropnośc
Że już zaraz...
Znikamy...
we mgle...
w przyzwyczajeniu...


papi987

Średnia ocena: 6
Kategoria: Erotyk Data dodania 2013-03-14 22:33
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < papi987 > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się