Marne westchnienie

Poprzez zatłoczone ściany,
Wszechstronne nierozwiązane sprawy,
Dźwięki, które przypominają strzelające struny,
Poprzez wszelaką słabośc w jednym spojrzeniu
I ten obecny smutek na myśl o szczęściu…

Wieczór zapada,
Strach cieszyc się dniem kolejnym
Gdy od zmierzchu dzielą Cię całe hektary brzmienia wiatru,
Usłyszanych słów i bólu przewinienia,
To wszystko sprawia, że nie chcesz już tchnienia,
Nawet słodko-mdłego smaku miłości…

Dośc już myśli i rozlanych łez
Na farbie, z której plotę wiecznie słowa.
Wobec nich mam pewne zobowiązania,
Pod kluczem trzymana,
Nie mam dokąd pójść.

Jednostki mieszkalne w sercu
Wypełniają jedynie zbędną lukę
Gdzie miejsce być powinno,
Nie ma pełni w miejscu radości,
Bo moje oczy zwiastują niepowodzenie
I obłęd. W istocie.

Boję się dotknąć stopą ziemi, bo czuję,
Że zapadnę się pod nią
Z martwymi ustami,
Gdzie nie wypowiem już usprawiedliwienia
I zginę z oczyma obłędnymi,
Jak ze strachu umiera upolowana zwierzyna.


papi987

Średnia ocena: 6
Kategoria: Śmierć Data dodania 2013-03-14 22:35
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < papi987 > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się