W pułapce
tracę siłę, już dobiega mnie
po niekończącego się tunelu zimnych ścianach
tysiącami ech szybko biegnące
rozwścieczonych psów przeraźliwe ujadanie
w niedbale pourywanych obrazach
roztrzęsionych jarzeniówek
spadają pożółkłe fragmenty wąskiej drogi
rozbijają się i sycząc złowrogo gasną nagle
czuję smak krwi w każdym oddechu
wycierając szczypiące oczy
rozpaczliwie wypatruję małej nadziei w mroku
dostrzegam jedynie dwa ryczące ślepia
|