Wieczny sen

Zamknąłem swe oczy, na moment. Nagle, znalazłem się nagi pomiędzy dwiema śnieżnobiałymi płaszczyznami, których krańców oczy moje dostrzec nie umiały. Było cicho, bezwietrznie. Nic prócz mnie dokoła. Krzyczeć panicznie naraz zacząłem, lecz dźwięki głosu mego oddalały się w nicość bez echa. Postanowiłem iść, iść przed siebie w kierunku, który nie miał najmniejszego znaczenia. Pomimo upływającego czasu, nic wokoło nie ulegało zmianie. Zacząłem więc biec. Biegłem ile tchu tylko było we mnie. Szybciej i szybciej, aż... upadłem z wycieńczenia czując w suchym gardle jak bije me serce. Po krótkim czasie wstałem i obrałem inny kierunek marszu prostopadły do poprzedniego. W którą stronę? To nie istotne. Tam nie było stron. Istniały jedynie płaszczyzny nicości i ja, zdany tylko na to, co dając upust wyobraźni spłodzi mój umysł. Szedłem przed siebie nie przyspieszając ani nie zwalniając kroku. Zdezorientowany sytuacją, głodny i spragniony nie miałem nic. Resztki nadziei jakie tkwiły we mnie wyparowały zanim zdążyłem o nich pomyśleć. Moja egzystencja ograniczała się do monotonicznej czynności jednostajnego marszu i oddechu. Dokąd szedłem? Nie wiem. Nieubłaganie mijał czas – pojęcie względne, choć zdawało się, że w miejscu stoi. Naraz poczułem ciężkość oddechu, zbrakło w powietrzu do życia tlenu. Zanik ten stopniowy był, lecz na domiar wyraźny. Biel otaczająca mnie wokoło szarzeć zaczęła. Ciemniała coraz bardziej i bardziej, a oddech mój zwalniał swoje tempo. W końcu upadłem po raz drugi, lecz nie po to by sił zaczerpnąć, a wieczny już odpoczynek przyjąć na swe lice. Oddech się urwał, błysk z oka zniknął a głos mój ostatnim dźwiękiem otoczył pustkę.


KcDaxwel

Średnia ocena: 10
Kategoria: Życie Data dodania 2013-04-03 00:51
Komentarz autora: Może to nie do końca wiersz...
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < KcDaxwel > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się