U kresu moich sił
Czy niebo będzie błękitne,
czy może stalowoszarą
łzą deszczu zapłacze nad trumną?
Czy wiatr potarga jaśminy,
czy spocznie w te chwile
w posłaniu z dębowych gałęzi?
Czy ptak zaśpiewa piosenkę,
czy milcząc nade mną przeleci
u kresu sił moich?
Czy morze będzie spokojne,
czy wzburzy się i zapieni
białymi grzywami fal sztormu?
Czy księżyc się w nim zobaczy,
czy martwo w ciemności zapadnie
jak kamień rzucony w otchłanie?
Czy słońce w szmaragd je zmieni,
czy tylko wodą zostanie
u kresu sił moich?
Czy wiosną ziemia zakwitnie,
czy zaśnie złotą jesienią
pod kołdrą pożółkłych liści?
Czy latem pszenicą dojrzeje,
a zimą bielą szlachetną
pokryje szpetność jej wieków?
Czy wróci, czy też zaginie,
jak światła ulotne drżenie
u kresu sił moich?
Czy kruche serce miłością
czy bólem wtedy zaboli
jak cięte sztyletem zawiści?
Czy będzie jakaś nadzieja
i wiary czy starczy do końca,
by umieć godnie wytrzymać?
Czy może za czymś zatęsknię,
czy raczej puszczę w niepamięć
u kresu sił moich?
Mimo wszystko
ja będę szczęśliwy...
Adnotacje
|