Koszmary codzienności
Nadchodzi noc
i oddech wraca
miarowy ...powoli.
Uwalniam słowa
zasznurowane przerażeniem.
Odrętwiałe niemocą.
Na demony za dnia
co każą matce odebrać
życie dziecku - bez emocji.
Na ojca ,siłą wyrywającego
córce ślady niewinności.
Na głód ogorzałej twarzy
desperacko łaknącej
codziennej dawki niedoli.
Słabość udręką bije
w codzienność.
Dziecko traci swój wszechświat
łzą karmione na siłę.
Ciosy po omacku trafiają
nieszczęściem - dzień
słoneczny...zachodzi za
ścianą ciemności zimnem.
Ta cisza ze stali
słowa we mnie pompuje
i wściekłością rozsadza.
Pięść furią żągluje.
Ogarnąć nie zdołam
potarganego świata.
Przytul i zamknij mi
oczy pewnością, że
nadzieja umiera ostatnia...
soella
|