Wieczorem
Widzę patrząc wieczorem przez okno
jak mrok cicho na palcach się skrada
i jak księżyc zaleca się z góry
przez okienko do córki sąsiada.
Ona rada, bo czeka na miłość
i swe serce szeroko otwiera
i powiada, że jest już gotowa
iść na randkę z księżycem już teraz.
Ty do tego się nie śpiesz dziewczyno.
Przemyśl dobrze tę sprawę kochana.
Księżyc przecież nie znika tak nagle,
będzie świecić wytrwale do rana.
Chodnikami idą przechodnie,
powracają zmęczeni z roboty.
Są bogatsi o marne pieniądze
za sprzedany wysiłek i poty.
W klubie bawi się czyjeś wesele,
młody młodą prowadzi za ręce,
by fotograf w pobliskim zakładzie
na papierze uwiecznił ich szczęście.
A w gałęziach zaplątał się wietrzyk,
poukładał czupryny im czule.
Drzewa nieco znużone ziewają
i wkładają już nocne koszule.
Mrok za oknem już bardzo jest gęsty.
Wszystko zdąża powoli do spania.
Księżyc dzisiaj na randkę nie poszedł,
bo na niebie ma ważne zadanie.
roman
|