Ten wiersz wydaje mi się być taki...ucięty. Czytam,zagłębiam się i nagle, szast, i koniec zostawiający mnie spragnioną czegoś więcej, kontynuacji. W sumie mam mieszane uczucia: zgodzę się,że wprowadza pewne emocjonalne struny w drganie, że każdy ma takie chwile zwątpienia, gdy cały świat wydaje się być tak przytłaczający,że człowiek nie potrafi w nim dojrzeć niczego dobrego,z drugiej jednak, moje myślosploty nie pozwalają mi w pełni zaakceptować tej rozpaczy podmiotu (zapewne z powodu odruchowego i błędnego utożsamienia podmiotu z autorem,z którym staram się zajadle walczyć). Mimo wszystko, podoba mi się. Ten wiersz ma moc, czuję go. |