smakuję powoli gdy
na wyciągniętej dłoni noc zapala światła
północ połączy nadzieje w liryczny splot
opowie małą historię wielkich światów
czuję ich barwy odległe o jedną łzę
jedno bicie serca
o świcie nastąpi wygaszenie
chybocze święte źródełko tu byłem wczoraj
teraz dawkuję marzenia kieliszkiem strumień płynie
bez żadnych komplikacji budzi się za murem
śni moje miejsce gdzie rozchodnik i mięta
nie składam oferty jeszcze pamiętam płonący ból
i koronkę do twojego uśmiechu
topor
|