w koronie
czas zamknięty w kroplach potu płynie rynienkami
jest znakiem w świetle ciszy * każdy drobiazg
bezlitosny toczy szramę na szlaku ludzkiego bycia
a ja wciąż próbuję zrozumieć dokąd pędzi świat
na rozpalonym piasku spala się ślina już niczyja
obok rozciągnięte lenistwo kota wciąż jest mój
nie ma dość marzeń o żarciu i psotach bywa że
niespodziewanie gasi słońce i mruczy wtedy ja
wpatrzony w chłód drżę niczym westchnienie
niebo uwikłane w pajęczyny mrozi pełnią gwiazd
pulsują w bezradności udając że spełnią sny
a w tętnicach tylko wzburzone pragnienia
czasem w tajemnicach pierścieni nocy** zakwita
nadzieja że kiedyś o północy nastanie świt
i chociaż ból jakby na pocieszenie rani mocniej
to pomimo wszystko uświęca marsz niczym cierń
- - - - -
* - refleksja wywiedziona z obrazów Edwarda Hoppera (1882 – 1967).
** - zmierzch i noc , przenikając się, zataczają pierścienie, w których tkwi siła i tajemnica – jest to czarodziejski okres doby, w nim (wiemy to już od dzieciństwa) rządzą duchy i siły tajemne. Mogą „wszystko” zarówno zbudować, jak r zniszczyć.
topor
|