Krzesło Miłosierdzia
Zaczęło późno nocą się
Po bruku siłą wlekli mnie
Wokół gapiów tłum gromadził się
Potworem któryś nazwał mnie
Powiedział, że stąd zabiorą
W drewniany tron oprawią mnie
A gdy zapłonie ciało me
Ja w spazmach wyspowiadam się
Lecz żaden z nich nie wiedział że...
Śmierć nie przeraża mnie!
W głębi ducha widzę wciąż
Oczu jej błękit, czerwień włosów
Brzmienie jej drżącego głosu
Gdy z otchłani wołał mnie...
Jej ciało zwiewne, drobne tak
To ciało, które toczył rak
To które teraz martwe w dłonie ziębi mnie
Jak klatka trzyma duszę jej...
Nie, jej nie pochłonie czerń!
Nim z ram wyfrunie duszy ptak
Ja z martwych części stert
Jak zegarmistrz zegar
Nowe ciało stworzę jej!
Miłosierdzia krzesło już czeka
I czuję jak głowa mi płonie
I chciałbym żeby koniec
Mierzenia prawdy się nie odwlekał
Oko za oko, ząb za ząb
I prawdę przecież mówię teraz
Ja nie boję się umierać
Czarnym holem wlekli mnie
Syczeli, że na rękach krew
Mam niewinnych tylu, Panie,
powiedz mi,
Za co ten Judaszów sąd,
Za co kajdanów ciężkich brzęk...
Jakim prawem sądzą mnie?!
Wtem rozstąpił szary sufit się
Rozświetlił mrok jasności kwiat
I tłumiąc blask naftowych lamp
Obraz ten ukazał się
Tron jego złoty w niebie lśni
U jego boku ona śpi
I teraz wiem, że tam nad światem
Z nią Bóg znów połączy mnie
Z drewna i drutu mój ziemski tron
A ciało moje płonie wciąż...
Jednak Bóg nie oddala się!
Miłosierdzia krzesło już płonie
I płynie ognia już rzeka
I chciałbym, chciałbym żeby koniec
Mierzenia prawdy się nie odwlekał
Oko za oko, ząb za ząb
I prawdę przecież mówię teraz
Ja nie boję się umierać
Miłosierdzia krzesło topnieje
I w żyłach kipi już krew
Ja z waszych prawd się śmieje
Zepsułem wam zabawną grę
Oko za oko, ząb za ząb
I prawdę przecież mówię teraz
Ja nie boję się umierać
Miłosierdzia krzesło już czeka
I czuję jak głowa mi płonie
I chciałbym żeby koniec
Mierzenia prawdy się nie odwlekał
Oko za oko, fałsz za fałsz
I prawdę przecież mówię teraz
Lecz głowy nie dam…
Że nie kłamię.
WylogujOjcze
|