Pociecha
Jako surową, wodną toń
przebija gwiazd poświata,
tak oddali sięga, szlachetna dłoń
co uchyli w czas - od kata.
Krwią naznaczone, strapione myśli
azyl swój mają, kiej do czyśćca skore.
Strażnicy Niebios zbyt rano przyszli!
Zostań niebogo, wyruszmy wieczorem!
A gdy spokojnie, letnią łuną, zmierzcha się,
My rozsądek zgubmy cały, rozsypmy po drodze!
I dosłyszmy jak najczyściej, że zielenią szepczą wsie,
niepokorne dwa Anioły, w połatanej śmiechem todze.
Lidia_Wiktoria
|