W bezruchu
Dotykiem pragnień swych mnie
odczaruj - tęsknotę wymaż prędko
w bezruchu skamieniałym zostałam
Z zimna drętwieję bez Twego oddechu.
twarz chowam obolałą w grymasie
paranoi swych pociętych udręką.
posągowe plecy pochłoń żarem
bym wreszcie ogniem namiętności
naszej spłonęła...prędko!
stać w miejscu nie zdołam
usta zmęczone obolałą miną
ptakom skrzydeł odebrać się
nie da - więc ratuj szybko
bez wolności latania zginę.
soella
|