Pocałunek
Zakuj mnie w szepty bose,
w zdrętwiałych dni - źrenice,
bym krzyczał w niebogłosem:
nadziejo jesteś niczym!
Otumań salwą śmiechu
z ust krwistych deszczem zdartą,
jak bladą wstęgą grzechów,
jak winą - na w pół martwą.
I nie karć mnie za wzruszeń
ojczyznę westchnień nagich
lecz ukryj w próżnej duszy
i - mnie miłością zabij.
tacyt
|