Moja kobiecość.
''Pompowałam swoją kobiecość Waszymi ciążami,krwią menstruacyjną,gładkimi skórami,na koniach rycerzami.Urósł wielki balon aż pękł,trzaskając mnie w twarz.Cóż za przebudzenie!Czy kobiecość może nie mieć pretensji,ambicji i po prostu być?Mój różowy domek na zielonym wzgórzu płonie.Mój mózg krojony przez serce na plastry ma dość przebierania iksów od igreków.Języki z Waszych gardzieli wychodzą i oplatają się wokół mych piersi.Niektóre po plecach chłostają mnie aż zawyłam.Czy odkrywanie siebie boli?Kim jestem w ich oczach?Spojrzałam w nie i wiele widzi tylko mój cień.Mam ochotę wydłubać sobie gały czasami,podrzucić je i zobaczyć siebie małą,zlewającą się z tłumem jak budyń z grudkami.Słodko-kwaśny płynący w głąb gardła wszechświata.Co o sobie myślę?Ilu z nas jest zakładnikami imidżu?Och Ty marny urojeniu.Zdrapuję Cię z siebie i tarzam się w ziemi,która Cię przyjmie.Tyle z Ciebie.Chór kastratów zaśpiewa dla mych nienarodzonych,niepoczętych dzieci żałobną pieśń.Życie dokonało na Was aborcji.Napiszę wiersz i włożę do macicy tej starej żałoby po nich.Niech pęcznieje i rozerwie tą urojoną ciążę jak zabite,zdechłe marzenie dziewicy.Plamę na prześcieradle dopierzesz Vizirem.Tatuaż na psychice wywabisz akceptacją.Dopieprza mnie życie do smaku bo widocznie jestem zbyt mdła.Optymizmem podcieram tyłek gdy wylatuje z niego rdza spływająca po tanich złudzeniach.Skąpana wymiocinami niedoszłej samobójczyni drżę w świeżości i szybko oddycham jakby na zapas.Dociera do mnie bardzo powoli jak długi to proces,jak skomplikowany i potem zostanie tylko coś o czym ktoś się dowie lub nie.''
KingaKosinska
|