przeciąg
poranek smutno się uśmiechał
kawa za gorzka
nazbyt mocna i za czarna
zamknięta w łupinie orzecha
wiara w sens bytu
że mają gorzej pociecha marna
ani dosłodzić bo ręce dygoczą
wylać szkoda
może później posmakuje
wszystkie nadzieje związane warkoczem
skołtunione myśli
zmarzniętą dłonią rozczesuję
mimo że słońce jeszcze ciepłe
ani jednej chmurki
zimno mi i płaczę bez powodu
gdybyś tu był czułabym się lepiej
czas by nie bolał
a tak-stoję i marznę w przeciągu
szybcia
|