Za dnia bardzo wesół
Za dnia bardzo wesół, nocą szloch niewystarczalny,
Okrywające płomienie duszę, bezwład aż tak znajomy,
Muzyka jak z filmu, fortepian gra pewnÄ… melodiÄ™,
Wprowadza mnie w stan, tak zwanÄ… melancholiÄ™,
I płonie fortepian, i razem z nim cała przyszłość,
On dawał pomoc każdego dnia, losu naiwność,
Istnieć, dryfować razem płonąć czekając na cud,
Gdzie osobowość moją trzyma mocno łańcuch,
Nie chce pomocy, chce by ktoś był przy mnie,
Gdy rozpadam się, gdy płaczę, gdy nie żyje,
Choć tak wielu ludzi wokół, ja wiecznie samotny,
Cierpienia nie znoszący, szczęścia poszukujący,
Nie poradzÄ™ sobie sam, lecz tak, przetrwam,
Pomimo wszystkiego, lecz i tak sobie nie zaufam,
Bo jak ufać sobie, gdy należy się do upadłych?
Szaleńców, samobójców, ludzi z życiem przegranym,
Nadciąga zły czas, wiem, specjalnie się odsuwam,
Od was, od wszystkich, ból w sobie chowam,
Nie chce byście go widzieli, widzieli jak umieram,
Umieram w sobie, na zewnÄ…trz.. nie mogÄ™...
Po prostu w tym całym bezsensie trwam.
I wpuścić Was tu nie mogę, byście nie cierpieli jak ja.
SylverWolf
|