Skrótem ku wolności...
Miałam matko... piękny sen.
Szłam na przełaj łąki.
Dotykałam trawy źdźbła.
Kwiatów barwnych pąki.
Szłam zupełnie się niespiesząc
lica... wiatr całował.
Potem jakby już znudzony
we włosach się schował.
Delikatnie czesząc pieścił.
Szeptał coś do ucha...
zbudź się Ryfko.Zbudź.
Nadchodzi... kostucha.
To był taki piękny sen.
Nie wiem czy... proroczy?
Strach się w płuca wdziera
śmierć... zagląda w oczy.
Zdrajca istnień ludzkich.Echo.
Niesie się... kanałem
kiedy szloch kaleczy ciszę
dreszcze szarpią ciałem.
To był piękny sen matulu
śniłam z przyjemnością...
wiatr nie tylko mnie całował
pachniał też... wolnością.
Tu w kanałach trudno śnić
mury dźwięki niosą.
Znajdą Niemcy.Rozstrzelają.
Śmierć... ugodzi kosą.
Pytasz więc skąd moje łzy?
Chyba z żalu... matko.
Tutaj częściej łkanie słychać
uśmiech bywa rzadko...
Tam mi chlebem wolność była
tutaj... nie ma chleba.
Tam na przełaj szłam łąkami
tutaj...w prost do nieba.
agniecha1383
|