Czas
Czas mnie uleczył, osnuł oddechem
Spowił beztroską, omotał śmiechem
do butów przypiął własne ostrogi
Zatrzymał i przygotował do drogi…
Czas mnie rozpuścił po nieboskłonie
Deszczem godzin obmył mi dłonie
Zamglił obrazy i ścieżkę powrotną
Wdarł się w stopy ziemią wilgotną
Idziemy razem wiecznością spleceni
Gdzieś po granicach nieba i ziemi
Żegnamy ślady bez zbędnej zazdrości
Ktoś woła, chyba jest z przyszłości…
Ola
|