okruch świąt
znikasz
jakby cie w ogóle nie było
z pierwszym
słońca promieniem
cicho
nawet drzwi nie skrzypnęły
podmuchem wiatru zamknięte
ktoś śpiewa kolędę
za okruchami chwil zamarłych na zdjęciach
świąt radosnych
czerwienią płatków śniegu
straconych na zawsze
bezwzględnością losu chichotu
ofiary zielonych oczu
zamkniętych na wieki
zgrabiałymi rękoma
ścieram śnieg z płyty twego domu
ktoś szepcze mi do ucha
jej już tu nie ma
inne wykute w kamieniu imię
i prowadzi minie
nucąc kolędę
idę
sam
sam ...
Adamo70
|