Na polanie
Tańczył wietrzyk na polanie,
bo strumyka słyszał granie.
Na paluszkach się unosił
i do tańca drzewa prosił.
Stara brzoza już nie fika,
bo na nogę wciąż utyka.
Sosna się obawia ruszyć,
żeby grzybów nie pokruszyć.
A osika tańczyć chciała,
z podniecenia cała drżała.
Dąb zazdrośnie na nich zerkał,
gdy ruszyli do oberka.
Pełna dumy i uniesień
zapomniała, że jest jesień.
Tak tańczyła zamaszyście,
że zgubiła wszystkie liście.
Dalszych tańców odmówiła,
bo już całkiem łysa była.
Gdy mi listki znów wyrosną
zatańczymy sobie wiosną.
roman
|