142



edytuję niektóre niezrozumiałe przejścia i miejsca
w semantycznych mutantach strumienia świadomości,
edytuję spontany czyli, ładnie lamersko, co nie, zdarza się, co tak,
mimo, że nie tak
często, jak nowe dziecko na naszym świecie,
za mną na kończenie czeka babcia w olejach, a przede mną makowiec scentralizowany z kawą
pod słonecznik łuskany i chłód skarpet, aż telefon zaczyna
pełzać po blacie,
pati dzwoni z brystolu, leży w szpitalu
na prostaglandynie, co jest grane, pytam,
dzieciak nie ma miejsca w jej filigranie, mówią, trzymaj kciuki, prosi,
trzymam nawet u nóg,
miała
przeczucie, że coś dzisiaj się wydarzy: czwartek czwartego czwartego,
poszła na standardowe ułesgie, a tu klamka za nią klik i łóżko,
pytam, czy marcelowi
lekarz coś więcej powiedział,
bo zazwyczaj tak, żeby nie stresować
rodzącej, ale że nie,
przejrzystość,
hej, będzie dobrze, rozluźniam oczywisty supeł: anglia, status,
opieka, etece, musi być, musi być dobrze,
a więc tak będzie, ona wie zresztą,
bo jak nie będzie, że będzie dobrze, odpukuję
pod blatem, to powiem
w niebie do boga, żeby wypierdalał,
to nadejdzie
czas, że strzelę ci w pysk, bóg, przysięgam,
może to głupota,
ale tylko głupotą można się z nim mierzyć, bo nieskończona
nieskończonemu równa,
a więc uważaj teraz, bogu, oczy na brystol, nadeszło
twoje pięć sekund




taryfiarzgazu

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2013-11-20 20:04
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < taryfiarzgazu > < wiersze >
taryfiarzgazu | 2013-11-21 02:18 |
Twoje zdrowie.
Michal76 | 2013-11-20 20:15 |
Aż brakuje mi słów. Autentyczny i dosadny. Powalające zakończenie.
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się