Depresja

Wstęp

Bramka na głowie brata,
piłka w wybitym oknie, gry i zabawy,
które zniknęły gdzieś w dobie internetu.
Podwórko tętniące życiem jest teraz jak puste,
opuszczone osiedle ludzi pracujących na coś,
czego nigdy nie zobaczą.
Gdzie są teraz całodniowe zabawy w podchody,
schodzone miasto i przyległy las,
gdzie nasze marzenia o lepszym życiu,
które z czasem zniszczyło nasze uczucia.
Zamiast zabijać beztrosko czas,
wygłupiać się i bawić,
to teraz czas zabija nas.
Któż wtedy z nas mógł pomyśleć,
że nasze marzenia, poświęcenie
i upór w dążeniu do celu
pochłonie większość życia,
a zdobyte pozycje w społeczeństwie i majątki
zabiorą ostatni wolny czas i naszą wolność.

Depresja

I.

To jak trucizna wbija się w moje serce,
pożywienia szuka w moim gniewie.
Odbiera siły, otumania zmęczony umysł,
odbiera nadzieję... . Nadzieję,
że przyszłość może być prostsza, beztroska.
Spokojnie otwieram oczy,
nie widzę nic prócz próżności.
Zgubić się łatwo w życia zawiłościach.
Prosta ścieżka jak wąż zwija się przede mną,
by zaciskać się coraz to mocniej na mojej drodze.
Drodze do szczęścia - to tętnica życia.
Rachunek sumienia robię,
jak spóźniony na peron wchodzę.
-Nie, to nie moja stacja, ja wychodzę.
Ponownie otwieram oczy,
oszołomiony, zmęczony.
Chcę już zobaczyć, coś z tym zrobić,
obudzić się ze snu choroby.
Wydaje się, że nie ucieknę z tej drogi,
czasami jednak dobra myśl przychodzi.
Sięgam po nią z wysiłkiem, to poddaję się znowu.
Miłość, zdrowie i moja przyszłość,
depresja jak komornik odbiera mi wszystko.
Jak kat stoi nad potylicą, podgrzewa krew,
czeka spokojnie, aż zapłonie i zgaśnie mój żywot.
Czy to jest gra, czy mogę wygrać życie?
Nie mam siły walczyć, połykam proszki,
boję się, nic nie widzę przez powiększone źrenice.
To wojna! Nadchodzi niepokój,
czas zmierzyć się z lękiem,
i walczyć o pokój.

II.

Budzę się, czy naprawdę?
Czy to wieczny sen, a Ja przy bramie?
Wszystko boli, świadomość wraca.
Wojna z depresją, a zamach na mnie.
Wokół biało, zbliża się jakaś postać,
może się zapytam, czy mogę w raju zostać?
Lęki, obawy zniknęły, ból został.
Nie pamiętam do końca...
Jak to możliwe, że ja zaradny,
z demonami zacząłem tańczyć?
Kto je ściągnął na mnie?
Czy to ja przez odurzenie?
Czy to takie moje przeznaczenie?
Za rękę mnie w otchłań wciągają.
Bez oka zmrużenia próbuję dotrzeć,
gdzie prawda, gdzie się zaczęło.
Kiedy moja przyszłość jeszcze istniała,
a głowa była jeszcze niezmieszana.
Początku szukam i końca, myślę...
w żyłach płynie krew rozcieńczona,
wypłukane wnętrze.
Czy tak wygląda moja głowa?
Oczyszczona, nieszalona?
Znów wracam pamięcią,
jest plac zabaw, są dzieci,
jest szczęście i zabawa.
Nieświadomość świata,
który nas otacza i zacznie staczać,
powoli, cierpliwie, czyha na nas.
To nie wyznanie wariata,
z tych paru dzieci, ktoś opuści
siostrę czy brata.

III.

Pamiętam jak dziś - był pluszowy miś,
rąbek spódnicy babci, głos dziadka,
miła atmosfera, krzątała się matka.
Surowy ojciec w pracy,
Ja jak pączek w maśle,
bezpieczny jak w łonie matki,
otulony, pieszczony, kochany.
Słyszę krzyk sąsiadki,
u mnie sielanka, tam wrzaski.
Marzenia o przyszłości rosły,
nie pomyślałbym, że mnie przerosną.
Nie brałem pod uwagę nawet,
skąd biorą pożywkę skandale zza ściany.
Nieskalany umysł, życia brudami,
niepozorny chłopiec, chce być zawsze z wami.
Ciężko nawet pomyśleć o tym,
że młody zza ściany wyrósł godnie,
a ja leżę bezwładnie,
otoczony gronem fartuchów białych.
Wrócę na chwilę jeszcze,
moje ciało drży, muszę to z cierpieć,
znaleźć daleko w pamięci zakopane.
To jest..., to zostało..., na dnie serca się zachowało.
Zrosną się połamane kości, zniknie ból,
zapomnisz o miłości, lecz serca nie wyleczysz,
możesz tylko na jakiś czas wyrzucić z pamięci
chwile niepewności, koniec sielanki,
strach przed jutrem po wydarzeniach tamtych.

IV.

Wolałbym zapomnieć na zawsze,
już nigdy nie przywoływać silnych wrażeń.
Męczy mnie samo myślenie o tym,
lecz muszę się przekonać dlaczego tu leżę.
To nie tylko ta jedna chwila,
to jak domino, szereg zdarzeń,
zbuntowanego chłopca,
żywcem wyrwanego z obiecywanych marzeń.
Wspólnych marzeń, nie moich, naszych.
Zamienionych w piekło przez ludzi marnych.
Nieświadomy, nieprzygotowany, mój świat,
zostaje w pył obrócony i rozwiany.
Nie zostaje nic poza żalem,
i tym co niedoczekane.
Czas w głowie zatrzymany,
a życie bezlitośnie brnie dalej.
Pamiętam tylko huk, odgłos blachy zgniatanej,
potłuczone szkło, dużo krwi rozlanej.
Jak prasa na złomowisku, ze zgrzytem powoli,
zgniata i w kostkę złomu obraca me życie.
Kilka sekund zamyka furtkę do bramy,
gaśnie światło w tunelu.
Ktoś podbiega, reanimuje, krzyczy,
-jeden ocalony!
Nie czułem nic, wszystko działo się szybko,
zegarek stanął. Szok strawił wszystko.
Po paru latach dotarło, że tam zgubiłem życie.
Każde słowo, każda chwila przed tym,
zostaje na zawsze wyryta:
Wyciągam rękę po spódnice,
pytam babci,
-Kiedy Oni wrócą?!

V.

Teraz wiem, to nie nastąpi,
otumaniony narkotykiem
zapalam nad grobem znicze.
Nie ma już nikogo, nie ma spódnicy rąbka.
Jestem sam w zwariowanym świecie.
Sam?! Jaki sam?! Jest ze mną ból, żal, i cierpienie!
Uczucie osamotnienia w wielkim mieście.
Mijają mnie ludzie bezimiennie,
zajęci sobą, swoim mieniem.
Szybkie tępo, powolne myślenie,
gdzie ten żar, gdzie tchnienie?
Nadzieja, ludzkie uczucia, zrozumienie?
Wojna domowa nie w kraju,
w nas się dzieje i rujnuje.
Niezauważalne, nieodwracalne zmiany,
jak wirus w nas się chowa.
Nie mam dokąd uciec, gdzie się schować.
Wpędzony w rytm świata, odrzucony
odurzony, znieczulony zaczynam ślepnąć,
zatracać zmysły, szukam co teraz wypić.
Złote góry, wymarzone szczyty,
można wierzyć, były też zaszczyty.
Utracone, zaprzedane, ktoś źle obliczył.
Jak przedtem, zanim zegarek stanął,
teraz tabletki smak szczęścia mi dają.
Przysypiam rozdygotany, obolały,
odizolowany, od ulicznej wrzawy.
Rozczarowany? Smak zwycięstwa,
na dno mnie powalił.
Nie mam domu, samochodu, osoby kochanej.
Historii nikt nie wymaże,
ona do końca ze mną wiernie zostanie.
Resztę ja wybrałem i przegrałem.
Kolejną szansę Bóg mi niesie.
Myślę, że się w końcu z tym uporam,
i nie spotkamy się w Hadesie.


01-2013 S. Michewicz


pinokio

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2013-11-26 13:34
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < pinokio > wiersze >
kazap57 | 2013-11-26 18:12 |
i ja przeczytałem w całości - ale czy to deprecha ?
szybcia | 2013-11-26 14:06 |
zajęło mi to trochę czasu- ale dałam radę :) *
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się