sami sobie
puste oczy smutne twarze
idą ulicami miasta
nie wiem kiedy i dlaczego
już nadzieja w nich wygasła
kiedyś byli zniewoleni
ale mieli swe marzenia
potrafili w tej szarości
znaleźć sens istnienia
wśród brzydoty wszechobecnej
dostrzegali skrawek piękna
wśród przyjaciół przeżywali
swoje krótkie chwile szczęścia
choć neonów kolorami
rozświetlono im ulice
nie potrafią się odnaleźć
w takim niby wolnym świecie
jak w letargu maszerują
swego miasta ulicami
z problemami ponad siły
dziś zostali całkiem sami
skala
|