Bez rozdrabniania
Powieki już zrzuciły łzy z rzęs
A te schnąc zostawiły sól na policzkach
Niech i tak będzie
Jest jak jest
Nie dla mnie węzeł stryczka
Strzepnęłam popiół z papierosa
A tęsknota uleciała z dymem
Na skroniach nie mam jeszcze siwych włosów
Lecz nie potrzebuję w oczach
Błyszczących cekinów
Zasypiam wreszcie bez wspomagania
A budzę się bardzo niechętnie
Myśli w garść wzięłam
Bez rozdrabniania
Serca i siebie na części mniejsze
szybcia
|