przewrotne




ciągle w te same miejsca jakby nie było innej drogi
kiedy dzień spracowany drzwi przed nosem zamknie
zrzucają moje papcie i w miękkim szlafroku
cyklicznie bezszelestnie wymykają się uparte

i niby po omacku błądzą pod powieką
zmieniają zużyte kolory dziennych obrazów
raz brudną a raz będąc czystą rwącą rzeką
wciskają się w szczeliny rozsądku i zakazów

nie wracają też inaczej jak tylko na słono
nim księżyc za sobą drzwi z hukiem świtu zatrzaśnie
przewrotnie udając że ze mną źle spały obok
i niecierpliwie czekały że w końcu się rozjaśni


szybcia

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2014-01-12 11:52
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < szybcia > wiersze >
zrozpaczona | 2014-01-12 20:41 |
Piękny-obrazowy.
Ziela | 2014-01-12 12:43 |
Jest nawet klimat ( Pisać mógłbym długo.) 5+
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się