PRZY ALEJCE

Gdy się obudziły, jedne mówiły szeptem.
Jak gdyby przeszkadzał im w rozmowie
wskazywały na niego delikatnie nosami.
Drugie stały cicho i nieruchomo przypominając
do połowy odsłonięte, zamyślone pomniki,
skupione wzrokiem na jakimś punkcie pomiędzy jego oczami.
Inne zaś jak starcy po porannej kąpieli w publicznej łaźni
z ręcznikiem wokół bioder, lekko się kołysały.
Te mniejsze chowały się nieśmiało jak dzieci za cukrową watą
Złośliwie i wcale nie cicho o nim do siebie trzeszczały te śmielsze.
Nie spodziewano się tutaj bowiem nikogo o tak wczesnej porze
i w obawie przed nieszczęściem wszystkie zaczęły łapać się za dłonie.

Aż tu nagle z napięcia urwała się gałąź i spadła o łokieć od jego głowy.
Zaklął, długo kaszląc, wreszcie postawił pięść na czole.
Teraz czuł ich przenikliwy, badawczy wzrok na całym sobie
gdy jakby udając, że patrzą w drugą stronę
ciekawe jego reakcji ukradkiem na niego zerkały.

Wychylając się daleko szybko odnalazł
stojącą obok ławki, na której leżał,
w drodze do domu niedopitą butelkę.
Wziął kilka głębokich łyków
przechylając ją gwałtownie ku górze,
po czym ... odstawił ją ostrożnie, pogroził palcem i machnął ręką,
odwrócił się na drugi bok
i jeszcze przed przyjściem ogrodnika spokojnie zasnął ...


Autor zablokował możliwość oceniania. Kategoria: Inne Data dodania 2014-01-15 16:33
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się