Godziny zadumania
Godziny zadumania
Na skrzydłach swych poniosły
Nad ciemnych skał krawędzie
W przepaści brzeg ponury
Tak stojąc na skał szczycie
W spienionych wód odmętach
Ujrzałam kres podróży
Co zbliża się niechybnie
I wisząc nad otchłanią
Tęsknoty mojej źródła
Z ożywczej piłam fali
By życia nie roztrwonić
wierszokletka52
|