Ja i On
Umówmy się na śmierć,
w sadzie pod jabłonią.
Ja przyniosę pistolety,
a może wolisz szpady?
Piękny dzień to będzie,
tak słoneczny, mimo wszystko.
Gdy skończymy
i na trawie już spoczniemy.
Przyodziani w piękny szkarłat,
oczy w górę skierujemy.
Odpłyniemy w stronę słońca
na płonącym stosie.
Znów rozbiłem zwierciadło.
areceek
|