Pasteryzacja cyklofreniczna





Nie miałem nic dopóki mama mnie nie zbiła
na kwaśne jabłko zawsze to coś jakby nie patrzeć
w lustrze ładny tygrysek we fiolecie i te krosty
od stosunków uprawianych kazirodczo ze świniami
z szóstej be chociaż to może była piąta klasa
tak po wuefie w kącie szatni skok na kozła
i zabawa w żywy materac dmuchali mnie wszyscy
dlatego nie lubię kultury fizycznej ani żadnej innej
wylizałem się z tego do czysta i już mi pozostał ślinotok
w bezpośredniej akomodacji pośladków gładkich buzi
ze sobą się biję i sobie nie pozwalam na zbyt wiele bo łatwo
znowu nagrzeszyć myślą mową najbardziej uczynkiem
nierozważnym sięgnięciem do majtek gdzie mógłbym się nadziać
chociaż miałbym się z pyszna robiąc dobrze i zadość sprawiedliwości


destruktor

Średnia ocena: 8
Kategoria: Inne Data dodania 2014-02-08 18:14
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < destruktor > wiersze >
Magdis | 2014-02-08 18:48 |
Przyciągnął mnie do Twojego wiersza tytuł... Podoba mi się, oczywiście każdy odbierze go po swojemu, ja mogę napisać, że wreszcie wieje tu świeżością. Pozdrawiam:)
AngelEole | 2014-02-08 18:36 |
Nie mam pewności, czy odpowiednio odebrałam, ale mam nadzieję, że nie są to Twoje prawdziwe wspomnienia. Pozdrawiam.
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się