Piaskowy czas
ziemia otoczenie przyroda
i my w samym centrum
na pustkowiu zakotwiczonych dusz
jak okręty w zatokach snów
jest nas tysiące wpatrzonych w dal
wstrzymujemy pęd niewidzialną siłą
wielka przeźroczysta powłoka
nie do przebycia
każda dusza ma wyznaczone miejsce
walczą o znacznie więcej
siejąc wokoło zamęt i łoskot
suchy ognisty trzask – aby więcej
cisza ogarnia całe połacie
zrywa się wiatr – przenikliwy - uparty
ciągnąc tonami ziarna piasku
sypie prosto w twarz
ktoś stoi na czubkach palców
połyka ziarenka piasku
krzyczy bardzo niewyraźnie
Nie – lecz tylko ziarenka piasku
pozostały na kopcu on martwy
wiatr nie przestaje – przeciwnie szaleje
nadciąga z każdej strony
wielka ściana nas odgradza
jak mur – a my w środku
słychać jęki krzyki coraz głośniejsze
ktoś walczy – jest bezsilny
następna piaskowa mogiła
teraz dopiero widać jedność
nikt nie poszukuje miejsca
tylko dla siebie aby więcej
wszyscy razem
bronią się przed burzą
nie poddają się walczą
nadzieja ich nie opuszcza
nie zapominają o chwilach życia
ich domeną jest przetrwać
choć kilka następnych chwil
z tłumu wyłania się niska postać
jako pierwszy z szeroko otwartymi oczyma
na jego twarzy stoicki spokój opanowania
każdy patrzy w jego stronę
ściana piasku i wiatr
on walczy traci oddech - upada
ktoś go podnosi spośród tłumu
uśmiech na jego twarzy
przeoranej bruzdami zmarszczek
patrzy w podzięce
po chwili znika w piasku
następna ofiara
jest ich już setki – tysiące
nie ma ratunku ani ucieczki
jak gdyby każdy już czekał
tak jak tamta przygarbiona postać
to starość żegna się z życiem
ale i młodość także umiera
wiek nie odgrywa tutaj roli
nieistotny nic nie znaczący
tutaj rządzą jednakowe prawa
w tej matni bez wyjścia
17.08 – 18.08.1979.
kazap57
|