Potyczka z czarnÄ… paniÄ…
W świetle księżyca głos w oddali słyszę.
WpatrujÄ™ siÄ™ w niebo gwiazdami haftowane.
Dźwięk otwieranej zardzewiałej bramy przerywa ciszę.
Smukłe ostrze sztyletu w piekle hartowane
połyskuje w mroku.
UdajÄ™ siÄ™ na potyczkÄ™ i nie zwalniam kroku...
Czarna pani w długiej sukni stoi w mroku,
wpatrzona w bramÄ™ naiwnego zaprasza przechodnia.
Siła tkwi w jej przenikliwym wzroku,
W ręku płonie pochodnia...
Serce silne jak jazda rycerska mężna
zahipnotyzowane siÄ™ przez to spojrzenie staje,
W mocy miłości - energia potężna,
Więc się nie poddaje...
Wyrywam nóż z jej lewej dłoni,
Ta znika w mroku...
Pojawia siÄ™ znów odmieniona – sztylet byÅ‚ zaczarowany,
odwagą uleczona ze wzrokiem roześmianym...
feniks
|