Marzenia mieszczucha
A ja wolę mieszkać w chacie,
na sienniku spać ze słomy
i z naturą sobie gwarzyć
jak znajomy, ze znajomym.
Razem z moją ukochaną
przy otwartym sypiać oknie
i gdy deszczyk mży na dworze
słuchać jak przyroda moknie.
Wstać wyspanym tuż o brzasku,
wyjść na spacer nogą bosą,
by popatrzeć jak słoneczko
myje się poranną rosą.
I posłuchać treli ptaków
bez tych miejskich decybeli
i podziwiać jak kaliny
rozkwitają w śnieżnej bieli.
Po tych polach nieskażonych
bez pośpiechu sobie błądzić
nie przejmując się w ogóle
kto i jak dziś u nas rządzi.
Pooglądać również sobie
jak się mgła nad wodą snuje
nie słuchając wiadomości
kto i kogo molestuje.
Tutaj cisza ciągle mieszka,
nikt spokoju nie zakłóca
i powietrze jest jak kryształ,
masz tu tlenu pełne płuca.
Gdy cię trapią wątpliwości
czy w tym względzie ja mam rację
osobiście się przekonaj,
jedź do chaty na wakacje.
roman
|