Przy kapliczce 2
( przypowieść )
niebo rozdarły błyskawice
pociemniało – nadchodziła burza
ręka kobiety ponownie wskazała
kierunek drogi przybysza do domu
pośpiesznie podążył wyznaczoną drogą
w oddali szalała burza i wichura
czarne chmury i żylaste błyskawice
tymczasem on doszedł szczęśliwie
i całkowicie suchy do chaty
burza dopiero nad ranem ucichła
zmęczony usnął w swoim łożu
po całodziennych trudach
o poranku powalone drzewa
niedaleko jego zagrody – ukazały
prawdziwe oblicze zniszczenia burzy
a kiedy wyruszył jak co dnia
ujrzał leżące drzewa wokoło
a miałem tędy wczoraj iść
pokiwał z przerażenia głową
przystanął przed kapliczką
w flakonach bukiety polnych kwiatów
więc to nie był sen
- dziękuję ci Matko -
09.08 – 10.08.2013.
kazap57
|