Sześćdziesiąt lat to nie grzech
Sześćdziesięciolatek moczy nogi w soli
Układ kostny go ciągle boli
W krzyżu postępujące zmiany
Staw skokowy często naderwany
W jego uchu coś się dzieje
To raz dzwoni to raz wieje
Katar mu z nosa cieknie strugą
Smarka często w chustkę długą
Serce pika w rytmie cza-cza
Wszystkiemu jest winna do remontu dacza
Często sapie często stęka
Często jemu głowa pęka
Papierosów moc wypala
Na swe płuca cię użala
Że go dusi że go kłuje
Że go zawał molestuje
Lecz on pali nieugięcie
Mimo że ma w płucach wzdęcie
A przecież Minister Zdrowia zapewniał społecznie
Że palić nie każdy musi koniecznie
Ale papieros palacza kusi
I ciągle go palą mimo że dusi
I palą i palą i palą tak
Aż przypałęta się na płucach rak
kucians
|