nie podchodź
nie podchodź proszę
jeszcze łzy nie obeschły
jeszcze się szlochem zanoszę
na wspomnienie tamtej nocy
gdy umarłem za życia
stając się żywym trupem
gdy wiarą w miłość utraciłem
i jak balon z odpustu
pękła tama obłudy
mój świat zalewając
fala twego grzechu i kłamstwa
a lawa goryczy
zastygając powoli
zamienia je w głaz
dzisiaj łzy moje i udręczenie
widzisz ostatni już raz
skala
|